Zmierzch bogów (1969), 155′
reż. Luchino Visconti
Podejmując temat zaangażowania niemieckich przemysłowców w totalitarny system III Rzeszy, stworzył Visconti tak typowe dla jego twórczości dzieło palimpsestowe, w którym mnożą się odniesienia do innych utworów kulturowych. Jak wykazują liczni krytycy oraz filmoznawcy, zastosowana w Zmierzchu bogów formuła sagi rodzinnej wiedzie wprost do Buddenbrooków Tomasza Manna, natomiast w wątku żądnej władzy Sophii von Essenbeck oraz bezgranicznie podporządkowanego jej woli Fryderyka Bruckmana odbijają się echa szekspirowskiego Makbeta. Oprócz tych aluzji Visconti pozwala sobie w Zmierzchu bogów także na konkretne cytaty. Już na samym początku filmu przebrany za Marlenę Dietrich Martin wykonuje słynny przebój z filmu Błękitny anioł, zaś nieco później ten sam bohater, idąc śladem Stawrogina z Biesów, uwodzi małą Lisę, która na skutek wyrządzonej jej krzywdy popełnia samobójstwo.
Tak po polskiej premierze nowy film Viscontiego opisała w swej recenzji Maria Oleksiewicz: „Nazizm ze »Zmierzchu bogów« nie jest ani zjawiskiem psychologicznym, ani historycznym, którego korzeni należałoby szukać w odległej, dziewiętnastowiecznej historii Niemiec, ale zjawiskiem niezwykłym, satanicznym, tajemniczą, niewytłumaczalną chorobą. W jej grozie, nieposkromionym wybuchu jest coś fascynującego, jakieś złowieszcze piękno. Postawa chłodnego badacza, analizującego wydarzenia z maksymalnym obiektywizmem, szukającego subtelnych, ukrytych mechanizmów jest jednak z gruntu obca Viscontiemu i jego sztuce, przypominającej raczej wielką symfonię niż dyskretne trio smyczkowe”.