Zawód: reporter (1975), 119′
reż. Michelangelo Antonioni
W tym samym momencie, gdy kino hollywoodzkie zaczyna powoli zmierzać w kierunku czystej akcji oraz zapierającej dech w piersiach widowiskowości, Michelangelo Antonioni proponuje widzom film łamiący elementarne normy kina popularnego. Najlepszym tego wyrazem jest pojawiające się pod koniec obrazu Zawód: reporter słynne ujęcie, w którym kamera – zamiast pokazać wydarzenie kluczowe dla losów głównego bohatera – przez kilka minut wykonuje powolny najazd na okno z widokiem na pogrążony w sennej atmosferze plac u zbiegu ulic. W pewnym sensie sekwencja ta stanowi przedłużenie sceny wieńczącej Powiększenie: w obu wypadkach Antonioni kwestionuje „prawdomówność” medium filmowego. O ile jednak pierwszy obraz dowodzi, że dobrze poprowadzona kamera może wytworzyć w widzu wrażenie czegoś, co tak naprawdę nie istnieje, o tyle Zawód: reporter sugeruje, iż aparatura pozostawiona sama sobie staje się „ślepym” narzędziem mechanicznej rejestracji – tego, co niekoniecznie najistotniejsze.
Maria Kornatowska w recenzji filmu napisanej tuż po jego premierze, wskazuje jednak na pozytywny aspekt działania kamery uwolnionej od przymusu pokazywania wyłącznie tego, co ciekawe lub fabularnie ważne: „Sens dzieła tkwi w szczególnym sposobie opowiadania, który ma pobudzić wyobraźnię odbiorcy, który urzeczywistnia się dopiero przy jego współudziale. Z jednej strony długie ujęcia, niezwykle powolne ruchy kamery stworzyć mają poczucie realności ukazywanych wydarzeń, przybliżyć rzeczywisty czas ich trwania. Z drugiej jednak reżyser nieustannie podważa naszą wiarę w obraz, w jego obiektywizm, w jego autentyczny sens. Oglądamy pewne fakty i postacie, ale ich charakter, rzeczywista rola w opowiedzianej historii wymyka nam się całkowicie; na dobrą sprawę każdy z widzów może nadać własny ład i interpretację przedstawionym wydarzeniom”.