Męczeństwo Joanny d’Arc (1928), 114′
reż. Carl Theodor Dreyer
O tym filmie pisze się często jako o ostatnim arcydziele kina niemego. Zarazem jednak, paradoksalnie, Męczeństwo Joanny D’Arc ujawnia stylistyczne aporie właściwe tej formie twórczości. Ponieważ film Dreyera w dużej swej części odtwarza przebieg procesu francuskiej męczenniczki, nieodzowne stało się wprowadzenie do niego sporej liczby dialogów (wygłaszanych głównie przez oprawców). W rezultacie, równie często jak wykonane w dużych zbliżeniach, ekspresyjne ujęcia ukazujące udręczoną twarz Joanny czy słynne jazdy kamery wzdłuż ław, w których zasiadają wrogo nastawieni do bohaterki mnisi, na ekranie wyświetlane są napisy z kolejnymi kwestiami postaci.
Anna Mrozewicz dowodzi jednak, że tego formalnego pęknięcia nie należy postrzegać jako uwarunkowanej czynnikami zewnętrznymi wady, ale na zasadzie świadomej strategii twórcy filmu: „Wydaje się, iż »głosem«, którego Dreyer udziela Joannie, jest na poziomie formy i stylu coś, co można określić mianem esencji filmowości. (…) Walka Joanny o tożsamość, niezależność i własny język, nie podlegający regułom języka mnichów i pisma, przeniesiona zostaje na poziom języka filmowego, który również wydaje się walczyć o swą autonomię. Głos Joanny to głos czystej filmowości. Fakt, że mamy do czynienia z filmem niemym, tylko potęguje siłę tego sojuszu. Bohaterki Dreyera to kobiety niepokorne, przekraczające społeczne normy, stojące na granicy prawa, szukające własnego języka. Podobnie można powiedzieć o stylu filmów Dreyera, który w Męczeństwie Joanny D’Arc osiągnął formę najbardziej radykalną pod względem eksperymentu z własnymi środkami”.