Przejdź do treści

Łowca androidów

Łowca androidów (1982), 117′
reż. Ridley Scott

Mało kto pamięta, że film ten – dziś posiadający status dzieła kultowego – w roku swej kinowej premiery poniósł sromotną porażkę, zarówno pod względem komercyjnym, jak i artystycznym. Czołowi krytycy amerykańscy zarzucali mu stylistyczne rozbuchanie przy jednoczesnym ubóstwie fabularnym. Być może Łowca androidów – jak wiele obrazów, które „nie trafiły w swój czas” – zaginąłby w odmętach historii, gdyby nie fakt, iż w latach 80. równie ważnym kanałem dystrybucji filmów jak kina stał się rynek wideo. Właśnie w ramach tego alternatywnego obiegu filmowego ekranizacja prozy Philipa K. Dicka autorstwa Ridleya Scotta znalazła grono zagorzałych fanów. To, co dla krytyków stanowiło główną słabość Łowcy androidów, dla użytkowników wideo okazało się jego wielką zaletą. Ponieważ w domowy odbiór filmów wpisana jest strategia ich wielokrotnego oglądania, rekonstruowanie przebiegu fabuły schodzi przy kolejnych seansach na dalszy plan, zaś głównej przyjemności dostarcza uważne śledzenie innych elementów utworu, na czele z warstwą wizualną.

Piotr Sitarski, czołowy znawca twórczości Ridleya Scotta w Polsce, na przykładzie pochodzącej z Łowcy androidów sceny rozmowy Deckarta ze swym dawnym przełożonym Bryantem, wskazuje na typową dla reżysera strategię budowania „sensu stylu”: „Usytuowani przodem do ekranu prezentującego informacje o zbiegłych androidach bohaterowie oświetlani są silnym światłem niebieskiej barwy, którego źródło znajduje się za nimi. Siedzący ramię w ramię, konsekwentnie filmowani w zbliżeniach przez wstęgi papierosowego dymu, wyglądają jak widzowie w starym kinie na tle projektora. Łatwo można zapomnieć, że obrazy, które oglądają, wyświetlone są na monitorze (…). We fragmencie tym in nuce streszcza się strategia organizująca film na wszystkich poziomach, od stylu wizualnego, przez fabułę, aż do implikowanych znaczeń. Polega ona na przemieszaniu czasów, w których funkcjonują bohaterowie, nie tylko czasów fabularnych, jak na przykład w Zeszłego roku w Marienbadzie (1961) Alaina Resnais, ale także czasów kulturowych, związanych z przemijaniem epok oraz osobistą historią postaci. Choć akcja filmu toczy się w roku 2019, wielu bohaterów wygląda i zachowuje się, jakby pochodzili z wieku XX, a ściślej – z utrwalonych przez film obrazów tego okresu”.

Skip to content