Annie Hall (1977), 93′
reż. Woody Allen
Woody Allen często powtarza, że inspirują go dwaj twórcy: Ingmar Bergman oraz Groucho Marx. To zestawienie, choć w pierwszym momencie dość zaskakujące, mówi wiele o reżyserskim dorobku amerykańskiego filmowca. Wszak składają się nań tak różne filmy, jak zwariowana, slapstickowa z ducha komedia Bierz forsę i w nogi, jak i dramat psychologiczny Inna kobieta. Krytyka oraz widzowie najbardziej cenią sobie jednak te fabuły Allena, w których udaje mu się sprawnie połączyć żywioł komedii z głębszymi obserwacjami na temat ludzkiej natury. Przykładem takiego filmu jest bez wątpienia Annie Hall. Allen bawi tu swoimi ciętymi, ironicznymi komentarzami, a jednocześnie dotyka istotnych kwestii, które często stanowią odzwierciedlenie prywatnych problemów artysty.
Na tę fabularną dwoistość Annie Hall zaraz po światowej premierze filmu zwrócił uwagę również Aleksander Ledóchowski: „Pod pozorem komedii groteskowej, absurdalnej i parodystycznej Woody Allen odsłania lekko i z wdziękiem największą bolączkę życia amerykańskiego – niedostosowanie ludzi do współżycia, rozpadanie się więzi między partnerami. Ustami Alvy Singera tak to określa: Potrzebuję wesołej dziewczyny. Nieskomplikowanej. Gdyby mi się trafiła poważna sztuka, byłbym zgubiony, bo cierpię na neurozy, bo mam obsesję śmierci. Annie Hall była jednak poważną sztuką.”