Podziemny krąg (1999), 139′
reż. David Fincher
Filmy Davida Finchera słyną z intrygujących otwarć oraz zaskakujących zakończeń. Niezwykle oryginalne czołówki są echem wcześniejszych doświadczeń zawodowych reżysera, który przez wiele lat parał się realizacją teledysków. Chociaż forma tych audiowizualnych uwertur bywa niekiedy bardzo wybujała, za każdym razem obracają się one wokół tematów istotnych z punktu widzenia opowiadanych historii (w Podziemnym kręgu za pomocą animacji cyfrowej odtworzono procesy zachodzące w mózgu, w momencie gdy człowiek zaczyna odczuwać strach). Nie mniej frapujące są także zakończenia filmów Finchera. Zwykle dochodzi w nich do „fabularnej przewrotki”, która wprawia widza w nie lada osłupienie – nagle okazuje się, że to, co oglądał wcześniej, było albo wypreparowaną w ramach świata przedstawionego fikcją (Gra), albo majakami pogrążonego w chorobie psychicznej bohatera (Podziemny krąg). Myliłby się jednak ten, kto uznałby amerykańskiego twórcę za filmowego hochsztaplera, wciągającego widza w jałowe zabawy stylistyczno-narracyjne. W parze z formalnymi ekstrawagancjami Finchera idzie bowiem przekaz w postaci krytycznej i pesymistycznej wizji amerykańskiego społeczeństwa przełomu wieków.
O obecności w Podziemnym kręgu ideologicznych paradoksów współczesnego świata świadczy najlepiej recenzja Ewy Mazierskiej: „(…) w filmie Finchera doszukiwać się można kpiny zarówno z męskości w typie »machismo«, przejawiającej się szpanowaniem nagim torsem, brutalnością i używaniem niecenzuralnych słów, jak i »nowej«, »miękkiej« męskości, sympatyzującej z feminizmem. Reprezentanci tej drugiej szkoły poszukują remedium na swe kłopoty, łykając pastylki i uczęszczając na terapie grupowe, pozwalające im dotrzeć do swego najgłębszego ja. Równocześnie jednak film Finchera, może wbrew woli autora, gloryfikuje męskość w jej machoistowskiej, czy pseudonietzscheańskiej postaci. Potyczki między nagimi mężczyznami wydają się budzić zachwyt kamery Jeffa Cronenwetha i prawdopodobnie wzbudzą zachwyt tych wszystkich, którzy w głębi serca żałują, że walki gladiatorów należą do bardzo odległej epoki”.