Tam, gdzie rosną poziomki (1957), 91′
reż. Ingmar Bergman
Chociaż film powstał w tym samym czasie co Siódma pieczęć, Ingmar Bergman prezentuje w nim zupełnie inne oblicze. Punkt wyjścia stanowi kluczowy dla całej twórczości reżysera temat nieuchronności ludzkiego życia, które swój finał znajduje w unicestwiającej jednostkowy byt śmierci. Ale inaczej niż w metaforycznej i bardzo umownej Siódmej pieczęci, w filmie Tam, gdzie rosną poziomki Bergman schodzi na ziemię i nie dość, że mocno po niej stąpa (może z wyjątkiem scen ukazujących senne majaki głównego bohatera, profesora Berga), to na dodatek wypełnia swe dzieło sporą dawką emocji. W rezultacie humanistyczne przesłanie filmu działa na widza z większą siłą i rzuca nowe światło na sens szachowej potyczki Antoniusa Blocka.
Ten – wyjątkowy na tle wcześniejszych dokonań Bergmana – charakter filmu Tam, gdzie rosną poziomki opisywał po jego polskiej premierze Zbigniew Klaczyński: „Profesor Berg musi dokonać wyboru między tym, co uważał za sensowne, a tym, co objawiło mu się jako warunek prawdziwie sensownej egzystencji. Stary człowiek czyni to przyjmując i ofiarując życzliwość. Będzie to jednoczesny akt zgody na współżycie z ludźmi, na zaangażowanie, przywracające życiu zagubiony sens. Optymistycznego finału nie gasi tu cień śmierci pozbawionej ciężaru metafizycznych trwóg. Jest w tym coś z pogodnej mądrości Montaigne powiadającego, że trzeba działać i przedłużać zadanie życia, póki można i niechaj mnie śmierć najdzie, gdy będę sadził kapustę, nie dbający o nią, a jeszcze mniej dbający o swój ogród niedokończony. Podróż profesora Berga była w istocie drogą, którą niejednokrotnie już przemierzał twórca »Tam, gdzie rosną poziomki«. Po raz pierwszy wszakże pytanie »o sens« –nieodłączny filozoficzny bagaż Bergmana – odnalazło konsekwentnie realistyczny kształt i rozwiązanie na gruncie racjonalizmu. Stąd wyjątkowość tego filmu”.